poniedziałek, 30 maja 2011

Bankiet

od krzyku modnych fryzur
bolą uszy
a drogie krawaty
kradną oddech
czerwonym twarzom

pan i cham piją taką samą wódkę
tak samo wyglądają ich wymiociny

wychylmy flaszkę
na ławce w parku
tam można pogwizdać z ptakami
wracając o poranku

niedziela, 29 maja 2011

sobota, 14 maja 2011

czwartek, 12 maja 2011

* * * (tłum stał się bardziej humanitarny...)

tłum stał się bardziej
humanitarny

miejsce płonących stosów
zajęły szafoty i pręgierze
mieszczące się w oczach

zewsząd słychać śpiew
posiadaczy jedynej prawdy

kto nie idzie z nami
ten przeciwko nam
kto nie idzie z nami
ten wróg

czwartek, 5 maja 2011

Dzień powszedni

to co się dzieje za oknem
nazywa się dniem powszednim

ludzie gdzieś idą
samochody jadą
wszystko się śpieszy

robotnik z młotem pneumatycznym
czeka na szesnastą
i wieczorne piwo
ciekawe świata przedszkolaki
idą dwójkami
wypełniając ulicę piskiem
facet w garniturze wyszedł na papierosa
dzieciak odgania od siebie natrętnego psa kamieniem
komuś spadł łańcuch w rowerze
wysypały się jabłka z torebki

w nocy wszystko zgaśnie
zmęczenie wymiecie ludzi pod dachy domów
po ulicach będzie spacerowała cisza
samotna
pójdzie spać
kiedy usłyszy pierwsze kroki
ziewającej kobiety
śpieszącej się do pracy

* * * (są jak...)

są jak
niebotyczne wieże kościołów
minarety
latawce jak smoki na niebie
łódki z papieru
puszczane na rzece
dłonie wyciągnięte
takie co pisklę
do gniazda włożą
mosty nad rzekami zawiści

czasem
jak iskry wzniecające pożar
drutami kolczastymi
ziemię orzą
mury jak stuletnie sekwoje
brudne stopy
depczące kwiaty

Przed dwunastą

rankiem jestem rozmontowany
w dzień okrutnie codzienny

znów kanapka z serem
kupionym w Biedronce
inna nie będzie
przecież sam sobie robię śniadania

radio katuje listą przebojów
czekam na Lady Zgagę
jak na wyrok
a jestem recydywistą