piątek, 2 listopada 2012

Publikacja w rosyjskojęzycznym czasopiśmie "Inteligent" wydawanym w Nowym Jorku

W pierwszym numerze rosyjskojęzycznego czasopisma "Inteligent" znalazły się wiersze literatów z Podlasia. Wśród nich dwa moje:
     Poranek malowany szeptem
     *** (oczy masz piękne)



poniedziałek, 29 października 2012

III antologia "Pejzaży Słów"


Podczas XIV Powiatowego Przeglądu Poezji Śpiewanej w Terespolu, który odbędzie się 25.11.2012 o godz. 15 w L.O. w Terespolu będziemy rozdawać kolejny tomik poezji Pejzaży Słów. W tym roku wiersze prezentują Krzysiek Pogorzelski, Dominik Sobol, Beata Kupryś i Judyta Dobryńczuk. W tomiku znalazło się także opowiadanie Moniki Zań.


W imieniu organizatorów przeglądu zapraszamy na imprezę. Więcej informacji na stronie MOK w Terespolu.

sobota, 13 października 2012

Leżę na trawie

Jeszcze jedna stara piosenka (w zamyśle pod rytm bossa nova)


Leżę na trawię

Leżę na trawie                                 A7
całkiem na jawie                             D7
leniwie sączy się dzień                  A7 D7

Gdzieś tam w oddali
Śpieszą się ludzie
A ja zgubiłem swój cień

Bez cienia cienia
To nie wypada
Wśród ludzi pokazać się

Więc w parku leżę
Jak syte zwierze
Przeleżę dziś  tak cały dzień

(Solo)

Leże na trawie
Patrzę w chmury
Podziwiam lekki ich byt

Gdzieś tam w oddali
Wracają ludzie
Pewnie do domów swych

A mi się marzy
Pobyt na plaży
Gorąca wyspa i Ty

Tak w parku leżę
I sam nie wierzę
Że leżę tu tak cały dzień

Deszczowa noc

Jeszcze jeden tekst, inspirowany twórczością Toma Waitsa.


Deszczowa noc

Księżyc bezsenną minę ma                 a
Wiatr swinga na butelce gra              a
Kapelusz w barze został gdzieś           a
To nic, głowę rozczochra deszcz         a

Może przejdziemy się                        C
Jest przecież tyle miejsc                    D
Tyle miejsc                                     a

Do świtu jeszcze tysiąc lat
Szukam jokera w talii życia kart
W kieszeni kuli się ostatni pet
Zapałki zżarł uliczny zgred

Przepiłem cały cash
Zegarek poszedł też
Poszedł też

Nim noc zapadnie w przepaść dnia
Spijmy ten toast aż do dna
Na niebie świeci milion gwiazd
Któraś na pewno o nas dba

Nieważny jutrzejszy dzień
Niech płonie w żyłach krew
Płonie krew

Może to tylko zły sen

Tym razem blues


Może to tylko zły sen

Świat okrył chłodny cień                       d
W objęciach jego skryłem się                 d
Powiędły wszystkie moje sny                 g
W ogrodach wspomnień tamtych dni     d

Opuścił mnie nawet mój cień                 A
Wychodząc nie pożegnał się                   g d

Świat okrył chłodny cień                        d
W objęciach jego skryłem się                  d
Poranek ma goryczy smak                      g
W pościeli rudych włosów brak               d

Może to tylko zły sen                            A
Z którego na pewno przebudzę się         g d

Piosenka grzesznika

Napisana kiedyś piosenka. Jak na razie nie doczekała się nagrania.


Piosenka grzesznika

Pochowajcie moje ciało żywcem                   aE
Ono i tak w środku martwe jest                    Ea
Bo kto swoim bliźnim marnie życzy              aE
Temu czarny robal zepsuł krew                     Ea
Bo kto swoim bliźnim marnie życzy              da
Temu czarny robal zepsuł krew                     Ea


Niech chłód ziemi do mnie się uśmiechnie
Z paszczy grobu błysną ostre kły
I niech zabrzmi głuchy łomot łopat
Co kobietom wydrze z oczu łzy

Aniołowie co z góry patrzycie
Nie ma miejsca dla mnie pośród was
W tango z grzechem poszła moja dusza
W kocioł smoły wejść już przyszedł czas

Pośród kurew, szui i złodziei
W skwarze z diabłem będę w kości grał
Bo kto wilkiem jest dla innych ludzi
Temu nucę pieśń cmentarnych bram

niedziela, 19 sierpnia 2012

*** (świat to zagadka)


świat to zagadka

gołym okiem nie ujrzymy atomów
nie dotkniemy gwiazd

różnorodność
zachwyt i przerażenie
w poznanie wpisane niespełnienie

pewność to ignorancja

filozofia rzeźbi duszę

Kilka słów od czarnego kota


obrali mnie
na nieszczęść nosiciela
zwłaszcza w piątki
omijają szerokim łukiem

gdy ich deszcz zmoczy
lub torba z zakupami pęknie
kolor futra
wyjaśni wszystko

*** (na początku było słowo...)

na początku było słowo
niech więc teraz za wszystko zapłaci

na fakturze cyfr legiony
krzyczą szpilkami

słuchaj a usłyszysz

za wszystkie ciernie i języki ognia
niech poniesie najstraszniejszą karę

nie mówmy nic
na znak protestu

środa, 15 sierpnia 2012

*** (w porannym marzeniu nieskromnym)


w porannym marzeniu nieskromnym
czułem zapach twej skóry coraz bliższy
i nie wiedziałem
czy to jeszcze sen
czy już szaleństwo
gdy na pościeli znalazłem kwiat wiśni

wtorek, 14 sierpnia 2012

*** (zakochanym jest do twarzy z miłością)


zakochanym jest do twarzy z miłością

i to nie tylko w słoneczny dzień
gdy rozgrzane policzki
i przymrużone oczy
aż nie można inaczej

są jak koty
każdą napotkaną rzecz
biorą za szpulkę

środa, 4 lipca 2012

Ateiści kochają koty


i to nie tylko dlatego
że kiedy trzymają w łapkach bezbronne myszki
nie może być mowy o chrześcijańskim miłosierdziu

z sterczącymi drwiąco ogonami
przemierzają uparcie własne ścieżki
szare
bure
i łaciate
w sobie tylko znanych miejscach
przecinają pazurkami zasłony tajemnic
by zaraz potem
świat zwinąć w kłębek

środa, 20 czerwca 2012

Spacer


pan w kapeluszu
i pani od dreszczy
wybrali się na spacer

pan kapeluszem
o chmury zaczepia
pani od dreszcz
tylko się śmieje

na dole
zielone dywany
niebieskie wstążki
klocki rozsypane

tam żyją ludzie
ze swoimi sprawami
małymi
jak oni sami

Pejzaże słów


niebotyczne góry
rysowane grubą kreską marzeń
łaskoczą żagle białych obłoków

czyste rzeki
kryjące w nurcie setki myśli
płyną odwiecznym rytmem

śpiące jeziora
otulone koncertem pastelowych łąk
błyszczą pocałunkiem słońca

spokój lasów
wypukłych od prastarych tajemnic
kusi swym cieniem

czasem deszcze
i burze huczące
ojcowie panny tęczy
zagoszczą odwiecznym prawem

tam ptak swym lotem na niebie coś kreśli
i nimfy tańczą na wietrze

zewsząd słychać ich szept
wejdź

niedziela, 17 czerwca 2012

* * * (spotkałem twarz...)


spotkałem twarz
porośniętą siecią życia
z łez i śmiechu

szytą
grubą nicią czasu

jej właściciel mógł wiedzieć
przemilczał pytanie

gładka twarz nigdy nie słucha

jestem człowiekiem
posiądę wiedzę
gdy nie będę jej potrzebował

sobota, 16 czerwca 2012

Każdy musi przejść sam


jak bosą stopą
przejść kamienne wąwozy
dbać o ogrody
by owocem i ptakiem pieściły

wśród blasku złudnych gwiazd
odróżnić prawdziwe światło

wciąż szukam odpowiedzi
której z dróg oddać swe stopy

czwartek, 14 czerwca 2012

Autobus do Lublina


słońce już świeci na pół etatu
ciemno

ktoś tam na górze
niechcący
wylał na ziemię
drogę mleczną
biało

oczy wczorajsze
twarz przyklejona do szyby
autobus pusty
mruczy
kołysze do snu

za trzy godziny Lublin

środa, 13 czerwca 2012

Spacer z wspomnieniem


czy pamiętasz
jak we dwoje
siedzieliśmy pod tą wiśnią

mrówki omijały konfitury
a nasze uśmiechy
wytarły z nieba obłoki

w twoich włosach
palcami szukałem wierszy
a ty sukienką przedłużałaś
wzorzec polnych kwiatów

znalazłem takie miejsce
na szyi pod uchem
co na nogach twoich zbudziło dreszcze
i miałaś w oczach
błyszczącą skromnie
chwili esencję

piątek, 1 czerwca 2012

*** (to nie mój świat...)


to nie mój świat
chyba trafiłem tu przypadkiem

jak każdy

tak mi się wydaje

życie to głód
i oczy
po nocnym niebie błądzące

niedziela, 27 maja 2012

Nieznośny


pusty pociąg
i butelka piwa
okrutnie niepełna

puchacz przeciął przestrzeń pijanych myśli
nic nie mówił
nie sprawdził biletu

anioł stróż wysiadł na wcześniejszej stacji
powiedział
że ma mnie na dzisiaj dosyć

słuchała żarówka
o kilku ważnych sprawach

środa, 23 maja 2012

Głębokość dołu


„Jeśli to ty hodujesz diabła
w głębokim dole trzymaj go”
Tom Waits

nie pojawił się z cyrografem

niektórzy sądzą
że przychodzi małymi krokami

ostatniego papierosa
odpaliłem mandatem
za picie w miejscu publicznym

ten ogień mógłby trawić wszystkich moich wrogów

dym wchłonął złość
uciekając w pociągowe zakamarki

wypowiedzianych słów się nie cofnie
nawet tych szeptem
zagłuszonych

dół może okazać się zbyt płytki

piątek, 18 maja 2012

Bitwa humanitarna


słowa pod dowództwem doświadczonych argumentów
zajmą strategiczną pozycję
rozpocznie ostrzał artyleria faktów
z lewej flanki ruszy pułk wyszkolonych oczywistości
po prawej w stanie gotowości konnica ciętej riposty
środkiem uderzy dywizja krytyki

pod naporem
poddasz się i przyznasz do błędu

będą polegli
zdziesiątkowane słowa
będą i jeńcy
ich resztki uwięzłe w twoim gardle

środa, 16 maja 2012

*** (złoto liści...)


złoto liści
przysypał zmrok
gdy weszli na scenę

muzyka Szopena
rozbrzmiała zapachem jassmine

poruszyła serca
odpłynęły z nurtem niezliczonych dźwięków
do krainy gdzie
muzyka
ma tylko początek

                                   po koncercie A. Jagodzińskiego
                                               Biała Podlaska 17.10.2010

piątek, 11 maja 2012

Rejs z Arturem S.

Ostatnio mój blog świeci pustkami, bo i dużo się zmieniło w ostatnim czasie.
Z powodu chwilowego braku czasu i pomysłów na nowe wiersze postanowiłem zamieścić na stronie te, które ukazały się w pierwszym tomiku Pejzaży Słów.
Kilka następnych postów będzie więc powrotem do przeszłości.




Rejs z Arturem S.

dryfuję po własnym wyobrażeniu świata
chaotycznej głębi
popychany prądem bezrozumnej woli istnienia

z lornetką w dłoniach
bez zbędnych nadziei
obserwuję horyzont

ponoć w kształtach niezmiennych ukryty jest sens

wyrwany ze stanu kontemplacji kapitan
pociąga fajkę

proponuje kubek herbaty
ucieczkę w diogenesową beczkę

Relacje


damsko-męskie

rewelacje
rewolucje
rezygnacje
reanimacje

re…

piątek, 17 lutego 2012

*** (jak w tamten poranek)

jak w tamten poranek
patrzę przez okno
w to miejsce
gdzie upadła ci walizka

(plątając się między nogami ciągnęła w dół
jakbyś upchała w niej całe swoje życie)

twoje ślady zatarł wiatr
wymył deszcz
przykryły rdzawe liście

tylko pamięć
wciąż odporna
na zjawiska atmosferyczne

piątek, 27 stycznia 2012

*** (dziś obejmujesz mnie mocniej)

***

dziś obejmujesz mnie mocniej
ze spokojem

już nie mamy kolców
(pierwsze odpadły w progu
resztki ostatnich skrywa pościel)

ten poranek będzie cholernie dziecinny
wiedzą to nasze dłonie
grające w berka
po nagich rozgrzanych ciałach
łysych jeży