ludzie jak co dzień
zajęci byli swoimi sprawami
nie słyszano trąb drących niebo na strzępy
nie było deszczu meteorytów
czterech jeźdźców
czterdziestu dni sromoty
legionów kościeji
stugłowych smoków pijących krew
wszystko odbyło się zgodnie z prawami fizyki
i trwało tylko chwilę
tymczasem gdzieś poza tym
co nazywamy czasoprzestrzenią
maleńki chłopiec uśmiechnął się całkiem niewinnie
gdy na jego dłoni
pękła mydlana bańka
równie niewinnie
zanurzył patyczek w wodzie z płynem
i puścił następną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz